Jak matka matce chcę powiedzieć: "(...) Pomyślałam o tych wszystkich rzeczach, które tkwią w nas z dzieciństwa jak kolce z kaktusa, o którego usunięcie z palców nikt się nie pokusił, gdy byliśmy dziećmi. I jako dorośli, sami musimy tym małym sobie wyciągnąć te igły.
Ale co dla mnie jest ważne w macierzyństwie, to ta misja, by takich kolców nie przekazywać dalej. Żeby pokolenie naszych dzieci nie musiało bać się tego, że jeśli nas zezłoszczą, to dostaną lanie. Albo karę. Albo usłyszą, że są do dupy. Żeby pokolenie naszych dzieci wiedziało, że kłótnie, albo złość, to coś normalnego, ale niekoniecznie służącego do zadawaniu innym bólu, wywoływania w nich poczucia winy, albo zrzucenia sobie z barków stresów przyniesionych z pracy. Żeby nasze dzieci, nasi siostrzeńcy, bratanice, chrześniaki czy każde dziecko, z jakim mamy kontakt wiedziało, że nie musi się z nami zgadzać- że można mieć swoje zdanie i bronić go w zdrowy sposób. I nie trzeba przy tym niczego niszczyć- tylko można kłótniami też budować. No i jak to zrobić?"
Ale co dla mnie jest ważne w macierzyństwie, to ta misja, by takich kolców nie przekazywać dalej. Żeby pokolenie naszych dzieci nie musiało bać się tego, że jeśli nas zezłoszczą, to dostaną lanie. Albo karę. Albo usłyszą, że są do dupy. Żeby pokolenie naszych dzieci wiedziało, że kłótnie, albo złość, to coś normalnego, ale niekoniecznie służącego do zadawaniu innym bólu, wywoływania w nich poczucia winy, albo zrzucenia sobie z barków stresów przyniesionych z pracy. Żeby nasze dzieci, nasi siostrzeńcy, bratanice, chrześniaki czy każde dziecko, z jakim mamy kontakt wiedziało, że nie musi się z nami zgadzać- że można mieć swoje zdanie i bronić go w zdrowy sposób. I nie trzeba przy tym niczego niszczyć- tylko można kłótniami też budować. No i jak to zrobić?"